wtorek, 28 maja 2013

soo much...♥


Czuję, że kocham Go najbardziej na świecie. I wiem że jest osobą, przy której CHCĘ się zestarzeć. Nie dlatego, że zapewni byt mi i mojej rodzinie... Dlatego że akceptuje mnie w pełni, bez żadnych wymysłów i narzekań. Opiekuje się mną i dba o mnie częściej bardziej niż o siebie samego. Tak często i to na różne rozmaite sposoby dąży do mojego uśmiechu, bo daje mu to niesamowite szczęście, gdy ja jestem szczęśliwa. Nie zauważa chyba jednego. nie musi dawać mi bukietów róż, czekolad i prezentów bym była szczęśliwa. Na co dzień, zupełnie przez te delikatne gesty, samą jego obecność - ja jestem niesamowicie szczęśliwa! Nie muszę niczego udawać. Czasem się denerwujemy, fakt. Jesteśmy tylko ludźmi. I to jest moim zdaniem najpiękniejsze w naszym związku. Tyle już osób nam mówiło to, ale pogoda mi się... Potrafimy się bić, gryźć, wyzywać od najgorszych, głośno kłócić na siebie i krzyczeć... Ale i tak niesamowicie się kochamy. Często, może to nieracjonalne w normalnych związkach, wyzywamy się i obrażamy wzajemnie, choć tak naprawdę robimy to tylko w żartach śmiejąc się przy Tym. Rozumiem, że wiele par nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że mogli by nazywać się jebanymi debilami i pozostało by to beż jakiś głębszych konsekwencji. Właśnie za to ja kocham nasz związek, czujemy się przy sobie tak swobodnie, nie mamy przed sobą żadnych ograniczeń, nie muszę wstawać rano 2 godziny przed Tobą tylko po to, by iść i zrobić mejk ap abyś, gdy tylko się obudzisz, zobaczył mnie taaaaaaką śliczna że hoho... Ty przychodzisz do mojego pokoju gdy ja jeszcze śpię i całujesz mnie w czółko bardzo czule, delikatnie budząc mnie. Kocham Cię najmocniej na świecie. Nigdy, do końca swoich dni, nie pozwolę Ci odejść. mój wspaniały zazdrośniku, awrrr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszelkie komentarze miło widziane :*
Jeżeli Ci się podoba mój blog - śmiało zaobserwuj :)
Przyjmę nawet krytykę.