niedziela, 31 sierpnia 2014

wrocLove / Honey

Hej kochani. Co tam u mnie? Bez zmian. Choć i nie. Wróciłam dziś do domku, swojego. Niesamowite, jak szybko zleciały te 2 miesiące, ledwo zdążyłam się obejrzeć a to już. Zakończyłam swoją karierę w rzeźni, przykro. Ale ja nie o tym. Chciałam wam pokazać ( i trochę się pochwalić) małą fotorelację z dnia wczorajszego. Urządziliśmy sobie pół spontaniczny wyjazd na zakończenie wakacji. W dniu wczorajszym podbiliśmy Wrocław! Pochodziliśmy po mieście, galeria jedna, druga, pozwiedzaliśmy, choć główną atrakcją naszego wieczoru był występ Honey! Coś wspaniałego, połączyć przyjemne z pożytecznym. Bo nie dość, że mogliśmy zobaczyć i posłuchać jej na żywo, to pomogliśmy także chorym dzieciom, gdyż to dla nich organizowany był ten koncert. Niesamowite emocje, adrenalina, podniecenie. Wspaniałe uczucie.   Mimo, iż mój facet nie słucha tej muzyki, zabrał mnie na koncert. To wspaniałe, że pomimo odmiennych gustów potrafimy większość rzeczy robić wspólnie i się dobrze bawić. Razem. Najważniejsze, by być blisko siebie. Mimo, iż niesamowicie zmokliśmy i już czuję, że coś mnie bierze, jestem bardzo zadowolona a wręcz szczęśliwa. Uwielbiam to. Te momenty, gdy mogę robić cokolwiek, robić z siebie głupka, lecz mieć gdzieś opinię innych. A co tam, niech się patrzą. Najważniejsze, że Ty jesteś obok mnie.




















































wtorek, 26 sierpnia 2014

aloha summer

Cześć kochani. Fakt faktem padam na twarz, jestem zmęczona, obolała i śpiąca, ale już mi serce pęka jak co chwile dostaję pytania na asku z zapytaniem kiedy nowy post na blogu. Miłe, że ktoś na to czeka, bardzo mnie to cieszy. Więc nie mogę przedstawiać się brakiem serca, więc tadaaaam. Ostatni okres mojego związku nie zaliczam do najlepszych. Ale w każdym związku są wzloty i upadki. Plany na weekend są, bynajmniej chęć ich zrealizowania. Muszę to jeszcze przedyskutować z ukochanym. Zauważyłam, że im bliżej końca mojej pracy, tym bardziej godziny robocze dłużą mi się. Okropne! Ale już wtorek, jakoś to będzie. I niedługo wrócę do swojego domu, do szkoły dopiero za miesiąc. Męczą mnie straszne sny, chyba za bardzo się tym martwię... Tylko czym, nie wyjeżdżam na drugi koniec świata, co ważniejsze, nadal zostaję w swoim domu rodzinnym. Nie wiem, co jest ze mną. Za dużo emocji, stresu... Dziś w końcu mogę powiedzieć, że czuję się dobrze. Po przykrym zajściu w piątek wieczór i ciężkim weekendzie, dziś już jest lepiej. Ale jestem zmarznięta, zmarźluch ze mnie, wiem, ale co ja na to poradzę. Dlatego perspektywa nadchodzącej zimy mnie przeraża. Zbliża się ten okres w roku, którego szczerzę nienawidzę. Zimno, ciemno, szaro i ponuro. Taka pogoda sprzyja depresji. Ale jeśli ma się ciepło w sercu i oparcie od kogoś bliskiego, nie straszna jest nawet zima. A więc życzę Wam wszystkim, abyście znaleźli ten ciepły promyk w ponure dni. Buziaki!